O elfach, żałobie, nadziei i wymyślaniu świata na nowo
Usiedliśmy z dr Magdą Budziszewską nad rozlewiskiem jednej z ostatnich dzikich rzek Mazowsza aby porozmawiać o tym, jak opowiadać o zmianie klimatu bez doprawiania jej męczącej otoczki ideologicznej ale skończyliśmy na elfach, Ursuli LeGuin oraz afrofuturyźmie. Krążyliśmy wokół tematu żałoby, starzenia się oraz towarzyszenia w odchodzeniu oraz tego jak te procesy mogą nas uczynić lepszymi ludźmi. Bo okazuje się, że Ci którzy już przeżyli koniec świata patrzą w przyszłość dużo śmielej i optymistycznie niż my, którzy na niego czekamy. A wszystko to okraszone wspaniałymi dźwiękami żyjącej rzeki: szumem wody spadającej z tam bobrowych, gwizdami zimorodków i szumem jesiennego wiatru w koronach złotych buków. Dosiądźcie się. Zapraszamy. O mojej gościni: dr Magdalena Budziszewska naukowo zajmuje się analizą narracji, metodami jakościowymi w psychologii, emocjami, tożsamością i rozwojem w biegu życia. Prowadziła badania m.in. z zakresu psychologii rodzin, tożsamości społecznej, psychologii szkolnej i edukacji ekologicznej. Pracowała także, jako praktyk, psychoterapeutka i psycholog szkolny z dziećmi i młodzieżą. Współzałożycielka inicjatywy UW dla Klimatu. Współredaktorka podręcznika do edukacji klimatycznej: Klimatyczne ABC. Interdyscyplinarne podstawy współczesnej wiedzy o zmianie klimatu. Obecnie zajmuje się także emocjami, jakie czują ludzie wobec zmiany klimatu, lękiem i depresją klimatyczną oraz psychologią działania na rzecz ochrony klimatu i środowiska naturalnego. Miłośniczka gór i wszystkiego dzikiego.Polecane lektury:Ursula LeGuin - Czarnoksiężnik z Archipelagu (oraz tak naprawdę wszystko inne)Klimatyczne ABC - pod red. A. Kardaś, M. Budziszewska, Z. Bohdanowicz
--------
1:10:54
--------
1:10:54
O rzece, której nie ma, suszy, która trwa oraz życiu i doświadczeniach, których żaden AI za nas nie przeżyje
W tym odcinku zabieram Was do Środkowej Doliny rzeki Małej, gdzie rzeki nie ma. Zniknęła i znika coraz bardziej, w miarę jak jej dolina zarasta sucholubną roślinnością a torfowiska wysychają. Idąc dnem rzeki tłumaczę dlaczego tak się dzieje, skąd bierze się rzeka i dlaczego mimo, że odludzka zmiana klimatu powoduje, że pada więcej deszczu to mamy coraz głębszą suszę. Na koniec rozważam też świat, w którym ekrany, maszyny i technologia oddzielają nas zupełnie od Przyrody. Trochę zajawiam tym kolejny odcinek ale ciekaw też jestem Waszych refleksji po przesłuchaniu. Lektury do przeczytania: - Magda Bigaj, Twój telefon, Twoje zasady, wyd WAB 2025- Byung-Chul Han, Duch nadziei, wyd Krytyka Polityczna 2025- felietony Magdy Bigaj w Magazynie Pismo
--------
53:46
--------
53:46
O malejącej potrzebie podróżowania, o szpakach w bocznej uliczce i bosych stopach na zimnej ziemi
To jest poranek w bocznej uliczce mojego miasta, gdzie wszyscy się znają. Gdzie w dźwiękach poranka przeplatają się ludzkie i nie-ludzkie. Są tu miejsca, gdzie człowiek zrobił pół kroku wstecz i oddał kawałek ogrodu ptakom i innym istotom. Szczekają psy, sąsiedzi się pozdrawiają. Jadą samochody, kłócą się szpaki. Otwierają się bramy i wiewiórki rzucają orzechami. Wszystko to tworzy lokalny krajobraz dzwiękowy. Wyjeżdżam stąd coraz mniej chętnie i coraz rzadziej. Coraz trudniej mi zostawić te miejsca, które dla mnie są całym światem. Coraz mniej potrzebuję świata który wydaje się coraz bardziej oddalać od człowieka, staje się coraz mniej ludzki a coraz bardziej betonowo-cyfrowy. A ja czuję, że też żywy - także w sensie ludzkim świat, jest tu - obok, za rogiem. Idźcie zobaczyć bo może dawno tam nie byłyście, nie byliście. Publikuję ten odcinek w czasie, kiedy sam jestem daleko od domu. Kilka dni spędzę w naprawdę wielkim mieście, gdzie trudno znaleźć nawet dziko rosnący mech. W betonowej, wielonarodowej dżungli napędzanej kapitalizmem. Mimo, że jestem tu tylko na kilka dni to już tęsknie za bosymi stopami marznącymi na trawie, za czerwonym z jesieni drzewami, za sprzeczkami szpaków i połajankami srok i sójek. Rozmyślam w Słuchowisku o tym, że coś co dziś nazywamy „podróżowaniem”, jest już tylko przemieszczaniem się z miejsca w miejsca aby zrobić zdjęcie tam gdzie milion innych instagramerów. Nikogo to nie kształci, nikogo nie rozwija. Jest zwykłym kolekcjonerstwem i kolejnym sposobem na konsumpcję i pokazywanie i produkowanie siebie samego na ekranowych mediach. Rozważam także myśl, że dzikość to stan umysłu. Jeśli ktoś nie potrafi jej odnaleźć w bocznej uliczce gdzie żyje stado szpaków to, choćby go wysadzić w sercu Alaski nie odnajdzie jej także tam.Chodźcie ze mną w ten poranek.
--------
50:30
--------
50:30
O kłanianiu głowy Pełni Grzybiarek, ogniu, bobrach i schowaniu ego
„wymyśliły nas grzyby i bukii przeczeka nas krzak, najwyższy time, by sie z nim zlac asana las”Taki wspaniały wiersz Agaty Jabłońskiej przyszedł do mnie w Pełnię Grzybiarek. Pełnię żniw. Pełnię spadających liści. Znowu myślę i gadam o tym wszystkim większym od nas, ode mnie, od internetów i jego algorytmów. Od polityki, wojen i autostrad. Od wiatraków, kopalni i atomówek. Fakt, że księżyc nabrzmiewa i wschodzi i nie potrzeba do tego ludzkich decyzji i woli - daje mi dużo nadziei. I poczucia bycia częścią. Siedzę nad Wisłą. W 9 minucie wschodzi księżyc. Posłuchajcie tego. Gdzieś tam pędzą samochody, lecą samoloty. Nie słyszę tego całego hałasu. Ten odcinek wypełniony jest księżycem, parskaniem ognia, dźwiękami wody, bobrów i nocnych ptaków. Chodźcie. Usiądźcie przy mnie nad brzegiem Wielkiej Rzeki. Przy ognisku.
--------
28:45
--------
28:45
O schodzeniu ze ścieżki, kłodach które uczą nas życia i Wielkiej Mazurskiej Rafie Koralowej
Kiedy ostatnio zeszłyście, zeszliście z leśnej ścieżki w gąszcz? Tak po prostu. Bez planu, bez tezy, bez celu. Ja czasem tak robię i dzisiaj zabieram Was ze sobą. Dlaczego? Ano dlatego, że ten odcinek nie ma celu, tezy ani myśli przewodniej. Jest tak jak kocham najbardziej - dziko i nieprzewidywalnie. Nie wiem gdzie zajdziemy... Może nad Wielką Mazurską Rafę Koralową? Rozwija się na wywróconych do jeziora olchach, brzozach i sosnach. Nie trzeba jechać do Egiptu ani Australii. Wystarczy zajrzeć pod powierzchnię jeziora... A może usiądziemy i popatrzymy na falowanie światła odbitego od tafli jeziora? Uwielbiam patrzeć na cienie fal muskające olchy na brzegu. A może nauczymy się życia od wyrzeźbionych przez wodę, słońce i wiatr kłód drzew? One są najlepszymi nauczycielkami bycia w drodze, trwaniu w cierpliwości i życia, które jest wystarczająco dobre (jak mówi Ryszard Kulik i ja się z nim bardzo zgadzam!)Wszystko to opowiadam trochę na ucho, cicho i szeptem. A na koniec mikrofon zabierają mi dzięcioły a ja nie mam już nic do dodania... Wspominane książki: Wystarczająco dobre życie, Ryszard Kulik, wyd Natuli
Nazywam się Daniel Petryczkiewicz. Jestem osobą piszącą i snującą opowieści. Nazywam siebie ambasadorem rzeki Małej i Rozlewiska, którą odkryłem na nowo dla lokalnej społeczności i której bronię od lat. Pasjonują mnie sprawy lokalne, tutejsze, małe i pozornie nieznaczące. To nie jest podcast, to jest SŁUCHOWISKO, które powstaje na drzewach, na łąkach, nad rzekami i mokradłami. Często w nim meandruję, skręcam w starorzecza, tracę wątek i podnoszę ze ściółki dygresje. Lubię komary, doceniam kleszcze. Kocham gapić się w staroświeckie ognisko i nocować nad rzeką.
Chodźcie ze mną.