„Krok po kroku”, ale wstecz i w bok. Czy Polska doczeka się związków partnerskich?
„Dużo osób jest rozczarowanych, chociaż nie pomijałbym też głosu osób, które mówią – no dobra, spróbujmy uregulować jakieś podstawowe kwestie, a potem będziemy się bić o całość” – mówi Anton Ambroziak, dziennikarz OKO.press. Podcast Drugi rzut Oka„Pamiętam swoją pierwszą rozmowę z Katarzyną Kotulą – to było tuż po zaprzysiężeniu rządu, w grudniu 2023 roku. Wtedy opowiadała mi o swoim projekcie marzeń. Miała to być kompleksowa regulacja, zapewniająca parom jednopłciowym pełnię praw małżeńskich” – mówi w podcaście „Drugi Rzut OKA” Anton Ambroziak, dziennikarz OKO.press.Dodaje, że w tamtej wizji byłej ministry równości miała być też możliwość adopcji dzieci i uroczysta ceremonia w urzędzie stanu cywilnego. Była to ambitna i odważna propozycja.„Od tamtej deklaracji dziś nie stoimy w miejscu – cofamy się z każdym kolejnym kompromisem. Nie robimy już kroków w bok, tylko wyraźnie do tyłu” – komentuje dziennikarz.Anton Ambroziak to dziennikarz OKO.press, który od lat przygląda się działaniom na rzecz osób LGBT+ w Polsce.Politycy Lewicy i PSL-u się dogadali – ogłosili polityczny kompromis oraz założenia ustawy o statusie osoby najbliższej. Projekt ma regulować m.in. kwestie stosunków majątkowych, prawa do mieszkania i alimentów oraz dostępu do informacji medycznej.Miało być historyczne porozumienie (bo politycy z tej samej koalicji przez dwa lata nie mogli się dogadać), ale wyszło, jak wyszło. Nie ma związków partnerskich, na które czekają tysiące par w Polsce, jest natomiast nowa ustawa zatytułowana „o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu”. Czyli tak w skrócie: umowa o wspólnym pożyciu będzie zawierana u notariusza – tak jak chcieli ludowcy, nie zmienia stanu cywilnego stron zawierających umowę oraz uniemożliwia im zawarcie małżeństwa.Na konferencji zadowolone miny mieli tylko szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wiceprzewodnicząca PSL Urszula Pasławska. Katarzyna Kotula sekretarz stanu w KPRM mówiła o tym, że „czasem trzeba zrobić krok wstecz”, a wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty dodał słowa, że „w tej sprawie dochodzono do konsensusu w wielu krajach latami. Działamy krok po kroku. Wybieramy wszystko to, co nas łączy, a nie to, co nas dzieli. Ostatnia była Łotwa, teraz czas na Polskę”.Ustawy jeszcze nikt nie widział, musi najpierw ona przejść przez rząd, potem przez Sejm i Senat (nie wiadomo, czy wszyscy ludowcy za nią zagłosują), a następnie uzyskać podpis prezydenta.Nowy projekt to w gruncie rzeczy spóźniona próba zrobienia tego, do czego Polska i tak została zobowiązana przez europejskie trybunały. Europejski Trybunał Praw Człowieka już kilka razy przypomniał Polsce, że musi zapewnić parom tej samej płci realną ochronę prawną. Nie nakazał wprost wprowadzenia „związków partnerskich”, ale jasno stwierdził, że Polska jest zobowiązana do zapewnienia prawnej ochrony i uznania związków jednopłciowych.Co więcej, jeszcze w tym roku Trybunał Sprawiedliwości UE ma wydać orzeczenie w sprawie transkrypcji małżeństw jednopłciowych zawartych za granicą. Dla tysięcy polskich par, które legalnie zawarły ślub np. w Niemczech czy Danii, to nie teoretyczna kwestia. Te małżeństwa istnieją – Polska po prostu udaje, że ich nie widzi.Tu projekt milczy. Wypadł cały wątek dotyczący dzieci wychowywanych przez pary jednopłciowe. Nie ma mowy o żadnej ochronie dla dzieci, które tracą jednego z rodziców. Jak przypomina organizacja Miłość Nie Wyklucza, ustawa „o statusie osoby najbliższej” to nowa konstrukcja prawna wymyślona tylko po to, by nie uznać rodzin LGBT+ za rodziny.„Intencje polityków są jasne: wymazać osoby LGBT+, wymazać wychowywane przez nie dzieci, nie mówić o nich jak o rodzinach” – komentują.